Po rozpoczęciu leczenia sen dawał „wolne” od diagnozy, we śnie nie było szpitala, bólu, kolejnej chemii. Przez sen Marek się uśmiechał. Zamykał oczy i był z tatą na rybach. Kołysali się w łódce, a wędki leniwie moczyły się w jeziorze. Linka się napina, coś jest! Marek szybko zwija kołowrotek… I sekundę później obraz pod powiekami znika, Marek wraca do rzeczywistości. Do szpitala, chemii i leku, który – jako ostatni - może mu uratować życie. Leku, który kosztuje prawie pół miliona złotych i może pokonać raka.
https://www.siepomaga.pl/zyciezapolmiliona